Zewsząd dochodził
donośny i szorstki męski głos. Ktoś krzyczał i używał wielu wulgaryzmów. Czułam
ucisk na obu nadgarstkach, które dotykały się. Powoli otworzyłam oczy i
ujrzałam, że moje nogi są związane grubym sznurem, który również oplatał moje
dłonie. Byłam przywiązana, do starego i niewygodnego krzesła, na którym
siedziałam. Pomieszczenie, w którym się znajdowałam miało ściany koloru
czarnego, a w kącie znajdowała się duża lampa oświetlająca pokój. Podłoga
pokryta była zakurzonym bordowym dywanem. Wszechobecny kurz powodował, że co
chwilę chciałam kichnąć. Gdy próbowałam wołać o pomoc, uświadomiłam sobie, że
moje usta zaklejone są taśmą. Próbowałam uwolnić swoje ręce i nogi, lecz mimo
starań, nie udawało mi się. Usłyszałam dźwięk skrzypiącego drewna, po którym
ktoś kroczył zbliżając się do mnie. Strach, który mnie ogarnął, odebrał mi
władzę i kontrolę nad ciałem. Zaprzestałam prób uwolnienia się i nasłuchiwałam
kroków nieznajomego. Mężczyzna, którego poznałam na przystanku autobusowym,
stanął przede mną i uśmiechnął się szeroko, pokazując swoje śnieżnobiałe zęby.
Nachylił się nade mną i ujął mój podbródek. Ścisnął go mocno, a jego gest
okazał się być bardzo bolesny. Syknęłam z bólu, a on zaśmiał się, lecz za
chwilę rozluźnił uścisk. Delikatnym ruchem ręki przejechał palcem po mojej
twarzy, po czym odklejał taśmę z moich ust. Chciałam zadać mu wiele pytań, ale
strach odjął mi mowę. Mężczyzna poklepał mnie po wargach i starł pozostałości
kleju z taśmy z kącików ust.
-Co ja tu robię? – odważyłam się zadań mu pytanie. Nie dostałam jednak
odpowiedzi, bowiem wykonał gest, który znaczył, że w tej chwili moje zabranie
głosu nie było przemyślaną decyzją. Nie chciałam pytać o nic więcej, zdawałam
sobie sprawę, że to może skończyć się dla mnie źle. Do pomieszczenia wkroczył
dobrze zbudowany mężczyzna. Przez słabe oświetlenie na początku nie mogłam
przyjrzeć się jego twarzy, lecz gdy podszedł bliżej, nie wierzyłam własnym
oczom. Przede mną stał nie kto inny jak Marcin – człowiek, który porwał mnie,
torturował, po czym uwolnił. Do jasnej cholery, kim on jest? Czy jego pomoc
była tylko intrygą i próbą zranienia mnie? Uwierzyłam, że Marcin pomimo swojej
pracy, posiada ziarenko dobroci. Co teraz będzie z Anną? Pewnie będzie się
martwić, gdy babcia powie jej, że nie wróciłam do domu. Niespodziewanie
nieznajomy wymierzył mi cios w twarz. Mało brakowało, a krzesło przewróciłoby
się i wylądowałabym na zakurzonym dywanie. Czułam jak prawy policzek płonie i
wydobywa się z niego strużka czerwonej, metalicznej w smaku krwi. Nagle człowiek
zadał mi ból po raz drugi, i trzeci, i czwarty… Przestałam liczyć liczbę
zadanych mi ciosów. Przy mocnym uderzeniu krzesło zachwiało się, a ja upadłam.
Ciężar całego ciała przygniatał mi dłonie, które przywiązane były do
drewnianego siedziska. Podobno leżącego się nie kopie. Jednak tym razem to
powiedzenie nie sprawdziło się. Uderzenia, które otrzymywałam w brzuch
powodowały ogromny ból, który coraz bardziej zyskiwał na sile. Nie mając taśmy
na ustach, próbowałam błagać o litość. Słowa mieszały się z łapaniem oddechu i
połykaniem napływających łez. Gdy starałam się mówić coraz głośniej, nieznajomy
katował mnie coraz mocniej. W pewnym momencie z braku sił zaczęłam piszczeć.
Nieznajomy przyłożył dłoń do moich ust, tym samym uciszając mnie.
-Zabierz ją na
górę - moje rozważania przerwał głos
niedawno poznanego mężczyzny. Zastanawiało mnie to, gdzie aktualnie się
znajduję. Skoro Marcin miał zabrać mnie na górę… Czy to znaczy, że to
pomieszczenie to piwnica klubu, dla którego kiedyś pracowałam? Prawdopodobnie
tak.
Spojrzałam na Marcina. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, tak, jak gdyby
obecna sytuacja była dla niego obojętna. Z lewej kieszeni kurtki wyjął
scyzoryk, którym rozciął sznury oplatające moje stopy. Przyszła kolej na
rozwiązanie mi dłoni, jednak gdy zostały odwiązane od krzesła, Marcin ponownie
związał je. Ścisnął mnie za bark i z impetem szarpnął go. Nieznajomy otworzył
drzwi i puścił nas przodem, by potem zgasić lampę – jedyne źródło światła w
obskurnym pomieszczeniu. Schodami maszerowaliśmy ku górze. Każdy krok był dla
mnie wyzwaniem i niekończącym się bólem. Im wyżej byliśmy, tym bardziej
słyszalna była klubowa muzyka. Od razu poznałam to miejsce. Nie myliłam się
myśląc, że znów trafię do byłego miejsca pracy. Ktoś krzyknął, że Marcin prowadzi
„ich włóczęgę”. Nie obchodziły mnie komentarze na mój temat. Mój los był w ich
rękach. W każdej chwili mogli mnie zabić, oblać kwasem czy też skatować w inny
sposób. Znów stałam się ich własnością. Moje imię znów miało zostać zmienione,
a ja po raz kolejny miałam stracić godność. Marcin prowadził mnie korytarzem,
na którym oprócz nas nie było żadnej żywej duszy.
- Kalinko, proszę,
nie mów, że to ja cię stąd wywiozłem – szepnął. Za kogo on się uważa? W pewnej
chwili pomyślałam, że tylko kpi sobie ze mnie. Lecz on naprawdę chciał, bym go
nie wydała. Żałosne. Dlaczego miałabym mu pomagać? Skoro sam naważył sobie
piwa, sam powinien je wypić. Wydawało mu się, że jestem zwykłą marionetką,
którą można sterować. Nic bardziej mylne. Nie miał żadnego prawa błagać mnie,
bym zataiła prawdę. Chciałabym odpowiedzieć mu, ale uznałam, że nie warto
tracić słów. Dodatkowo, nie miałam siły, by cokolwiek powiedzieć. Szliśmy tak
jeszcze przez chwilę, gdy wreszcie dotarliśmy przed drzwi gabinetu szefa.
Marcin zapukał w nie dwukrotnie, po czym usłyszeliśmy głośnym „proszę wejść”.
Znalazłam się przed
biurkiem Krzysztofa, właściciela klubu. Gdy przed nim stałam, spuściłam głowę i
zmrużyłam oczy. Czekałam na najgorsze, bo nie wiedziałam, czego mogę się
spodziewać. Wiedziałam jednak, że to spotkanie nie będzie należało do
przyjemnych. Krzysztof spojrzał się na mnie, po czym wstał z fotela. Uśmiechnął
się szeroko i kilkukrotnie powtórzył „Samanta”. Delikatnym ruchem musnął rany
na mojej twarzy. Jego dotyk sprawił, że obrażenia zaczęły szczypać, a ból
towarzyszący temu wykrzywił usta w grymas. Krzysztof docisnął palce do twarzy
sprawiając, że zaczęłam krzyczeć. Mężczyzna niespodziewanie uderzył mnie, a ja
z zamkniętymi oczami przyjęłam cios. Marcin musiał opuścić gabinet. Zostaliśmy
sam na sam. Krzysztof nakazał usiąść mi na ciemnozielonej pikowanej kanapie.
Posłusznie wykonałam jego rozkaz, lecz siedząc, było mi bardzo niewygodnie
przez związane ręce. Mężczyzna zauważył, że czuję się niekomfortowo, rozciął
sznury nożem, który leżał na stoliczku obok butelki whiskey. Wreszcie uścisk
rozluźnił się, a ja odetchnęłam.
-Samanto, cóż
skłoniło Cię do ucieczki? – szef zaśmiał się cicho. Zamyśliłam się, ponieważ
nie wiedziałam, co powinnam mu odpowiedzieć. Czy powinnam wspomnieć o rozmowie
z Marcinem, pragnieniu poszukiwania matki, pomocy ze strony jego prawej ręki?
Tak. Właśnie to powinnam zrobić. Może wtedy ten okrutny człowiek zlitowałby się
nade mną.
-Chciałam być wolna
– nie mogłam powiedzieć, że to Marcin zorganizował ucieczkę z klubu. Mimo, że
nie był człowiekiem godnym zaufania i jego praca nie była godna polecenia, to
właśnie dzięki niemu poznałam biologiczną matkę i przez chwilę mogłam poczuć
się tak, jak miliony innych nastolatek. Po raz pierwszy czułam się potrzebna i
kochana. Trudno, będę miała za to wiele nieprzyjemności, ale Marcin w pewnym
sensie chciał dla mnie dobrze, a ja nie mogę go za to karać.
Szef pokiwał głową i
był ciekawy, jak udało mi się wymknąć z klubu. Na poczekaniu wymyśliłam
bajeczkę, w którą uwierzył. Powiedziałam mu bowiem o tym, że gdy źle się czułam
postanowiłam udać się do apteki po jakieś leki, ponieważ w klubie takowych nie
było. Będąc na zewnątrz bez nikogo, kto by mnie kontrolował, poczułam się wolna
i postanowiłam jak najszybciej oddalić się od tego miejsca. Jednak nie znając
miasta, zabłądziłam i trafiłam pod szpital. Postanowiłam, że od czasu do czasu
będę odwiedzać chorych. Kiedy zapytał, gdzie mieszkałam i za co kupiłam nowe
ubrania, opowiedziałam mu jak poznałam na ulicy staruszkę, która obiecała pomóc
mi i zaopiekować się mną. Ku mojemu zdziwieniu, historyjka wydawała się być
całkiem realistyczna, dlatego też Krzysztof od razu w nią uwierzył. Nie
przypuszczałam, że potrafię aż tak dobrze kłamać.
-Do czasu, aż zagoją
się rany na Twojej pięknej buźce, będziesz pomagała barmanowi – prawdopodobnie
to znaczy, że od razu nie wrócę „na zmywak”. – Potem znów będziesz tańczyć.
Prawdę mówiąc, ulżyło mi. Nie chciałam od razu prezentować swojego ciała w
takim stanie. Zacznijmy od tego, że ja w ogóle nie chcę go prezentować! Kiedyś
uwolnię się stąd raz na zawsze i nikt już nie zmusi minie do tego, by wrócić do
tego miejsca. Jednak muszę się przyporządkować i udawać, że jestem posłuszną
dziewczynką, która czci swojego szefa i pracę, którą wykonuje.
Krzysztof
odprowadził mnie do pokoju, w którym kiedyś miałam „przyjemność” mieszkać. Gdy
zostałam sama, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam szlochać. Chciałam wyzbyć się
całej negatywnej energii, która powoli odpływała z każdą łzą. Nie rozumiałam,
czym zasłużyłam sobie na podobne traktowanie. Czy sam fakt, ze jestem
wychowanką domu dziecka, nie jest już krzywdzący? Jest. Nikt nie zdaje sobie
sprawy z tego, jak łatwo w bidulu stracić pewność siebie.
Podniosłam się z
tapczanu i powędrowałam w kierunku stoliczka, na którym stało małe lustro
oprawione w srebrny plastik. Nie kontrolowałam swoich ruchów, stałam się
więźniem własnego ciała. Złapałam lusterko i z całej siły rzuciłam nim o
podłogę. Przedmiot rozsypał się na wiele drobnych kawałków, a ja miałam
wrażenie, że właśnie tak stało się z moją duszą. Uklęknęłam na ziemi i
podniosłam fragment szkła. Przycisnęłam go do nadgarstka, czując chłód szkła.
Coraz mocniej dociskając, przejechałam odłamkiem po skórze. Widząc wydobywającą
się krew, poczułam się wolna. Nie zwracałam uwagi na towarzyszący ból. W tym
momencie nic się już nie liczyło. Byłam tylko ja, mój ból, moja krew i moje
myśli. Ja, mój, moja, moje… Nic więcej
~~~~~~~~~~~~
Zostałam nominowana do Liebest Blog Award przez niejaką Gruee. Dziękuję za pamięć i wyróżnienie :)
1. Jak długo prowadzisz bloga?
"Meis Litteris" prowadzę od 01.01.2015
2. Jaka jest twoja największa pasja?
Moją największą pasją jest oczywiście pisanie. Uwielbiam pisać nie tylko opowiadania, ale również artykuły, sprawozdania, scenariusze itp.
3. Gdybyś mogła cofnąć czas, jaką datę byś wybrał/a?
Nie cofnęłabym się w czasie. To co kiedyś zdarzyło się w moim życiu, wzmocniło mnie. Teraz każdy dzień u boku mojego chłopaka jest spełnieniem marzeń.
4. Ulubione jedzenie
Zapiekanka makaronowa i knedle słowackie *___*
5. Ulubiona książka
"Cień wiatru" Carlosa Ruiza Zafòna. Polecam również inne dzieła mojego mistrza.6. Ulubiony film
"Uprowadzenie Agaty" - stary, zapomniany film z przepiękną ścieżką dźwiękową7. Czy, gdybyś miał/a możliwości finansowe, wpłaciłabyś pieniądze na fundację charytatywną?
Oczywiście. Nie ma nic lepszego w pomaganiu i nie oczekiwaniu za to zapłaty.8. Od czego jesteś uzależniony/a?
Zdecydowanie Facebook!
9. Co sądzisz o przyjaźni damsko-męskiej (najbardziej sporny temat)?
Z doświadczenia wiem, że przyjaźń damsko-męska istnieje.10. Ulubiony sport
Moim ulubionym sportem jest oczywiście taniec. Dzięki niemu można przekazać nasze emocje, a także dobrze się bawić.11. Największe marzenie
Chciałabym być szczęśliwa i dawać szczęście innym.
Nominuję: http://oh-wow-fucking-reality.blogspot.com/ & http://niedokoncaprawda.blogspot.com/
Pytania, na które musicie odpowiedzieć:
1. Co/kto jest motywatorem do pisania?
2. Czym kierowałaś się zakładając bloga?
3. Wykaż zależność między pisaniem bloga a dziurą ozonową.
Neda L.