Chyba pomyliłam się co do
mężczyzn. Adam najwyraźniej był pod czujnym okiem Krzysztofa, ponieważ w
stosunku do mnie zachowywał się jak gentelman. Absolutnie nie miałam temu nic
przeciwko, w końcu to ja stałam na wygranej pozycji. Jednak intuicja podpowiadała
mi, że w niedalekiej przyszłości wszystko miałoby się odmienić, a ja znów
miałam stać się obiektem gnębienia. Miałam nadzieję, że w tym przypadku mylę
się i niedługo zdołam uwolnić się z klubu raz na zawsze. Miałam świadomość, że
po wielu nieudanych próbach wycieczki jestem pod ciągłą kontrolą i obserwacją
osób wyżej w hierarchii ważności niż ja. No cóż, muszę się pilnować. W
przeciągu ostatnich wydarzeń uświadomiłam sobie, że powinnam wykazać się
większą przebiegłością i sprytem niż moi wrogowie. Znajdę sposób, by ich
przechytrzyć, a następnie odpłacić im za piekło, które mi urządzili. Czekałam
na dzień, w którym potraktowałabym ich tak, jak oni mnie. Owe sadystyczne myśli
przyprawiły mnie o szybsze bicie serce i wywołały uśmiech na twarzy.
Postanowiłam w duchu, że już niedługo spełnię swój obowiązek i zbiegnę
ukradkiem tak cicho i niepostrzeżenie, jak tylko się da. Prawdopodobnie plan
zemsty nigdy nie miał się ziścić, ale nikt nie zabroni mi o tym pomarzyć. Z
drugiej strony, podobno marzenia się spełniają. Skoro tak, to czy moje również
mogłoby stać się prawdą? Nigdy nie przypuszczałabym, że będę cieszyć się na
myśl, iż mogłabym odpłacić komuś pięknym za nadobne, a tym bardziej, że moje
ambicje nie polegały na dobrych wynikach w nauce, lecz chęci spowodowania
uszczerbku na zdrowiu jakiegoś faceta. Nit nie spodziewałby się, że zawsze
uśmiechnięta Kalina zmieni się w egoistkę, która uśmiecha się na myśl
wyrządzenia krzywdy. Obiektywnie mówiąc, w tym momencie nie interesowało mnie
to, co myślą o mnie inni i jakie emocje w nich budzę. Na tę chwilę liczyło się
tylko i wyłącznie to, bym szła z podniesioną głową i zadowoleniem, które mogło
być możliwe dzięki porażce moich
prześladowców. Mój plan miał polegać na tym, bym swoim zachowaniem zwodziła
szefa i innych jemu podwładnych ludzi, a w niespodziewanym dla nich momencie,
uciec, by w efekcie stać się wolną osobą i dopilnować, by żadna dziewczyna nie
musiała przeżywać tego bólu, który towarzyszył mi na co dzień. Jednak cieszył
mnie pewien fakt. Byłam ulubienicą Krzysztofa, dlatego też tak często wstawiał się
za mną, a także nie zmuszał do innych czynności niż taniec na rurze. Można by
powiedzieć, że jestem mu za to wdzięczna, jednak nie przesadzałabym z podobnymi
czułościami. Gdyby chciał, pozwoliłby odejść biednej sierotce z powrotem do
domu dziecka, gdzie znów płakałaby w poduszkę i zagryzała pięści w tęsknocie za
rodziną, której nie dane było jej poznać. Krzysztof nie był, nie jest i nigdy
nie będzie aniołem stróżem o wielki, złotym sercu. Może czasami potrafi
zachować się jak prawdziwy facet, lecz takie przypadki zdarzają się dosyć
rzadko. Jest biznesmenem, który żyje, by zarabiać, nieważne jakim kosztem. Dla
niego liczą się pieniądze, nie ludzie. Nie uśmiechało mi się zmieniać go w
sympatycznego człowieka, który nie pozostaje obojętny na ludzką krzywdę. Tak
naprawdę, był mi zupełnie obojętny. Mówiąc jednym zdaniem: dla mnie mógłby nigdy
nie istnieć. Być może stykając się z niektórymi osobnikami w klubie, stałam się
zimną egoistką. Ale spójrzmy na to z innej perspektywy. Czy poradziłabym sobie,
gdybym całymi dniami użalała się nad sobą i własnym losem? Czy przetrwałabym
chociaż tydzień w miejscu, gdzie kobiety traktuje się jak zwykłe szmaty? Czy
miałabym siłę walczyć o lepszą przyszłość? Czy wierzyłabym w to, że los się
odmieni? Czy potrafiłabym żyć dalej? Odpowiedź na wszystkie te pytania brzmi:
NIE. Moja hardość uratowała mnie przed znienawidzeniem świata i samej siebie.
Teraz tylko pozostawało mi zacisnąć pięści, uśmiechnąć się i udawać, że jestem
posłuszną dziewczynką, która słucha swojego przełożonego.
Przełom w codzienności miał
wydarzyć się już niebawem…
~~~~~~~~
Wybaczcie mi krótką przerwę między rozdziałami.
W przyszłym tygodniu powracam z bardziej rozbudowaną historią, która mam nadzieję, wynagrodzi Wam oczekiwanie.
Neda
Wreszcie! Mam nadzieję, że odzyskałaś wenę i już jej nie stracisz :D Powodzenia
OdpowiedzUsuń