Kierując się schodami w dół usłyszałam huk zamykania drzwi i szybkie kroki dobiegające z góry. Zrozumiałam, że powinnam jak najszybciej udać się gdziekolwiek, by ukryć się przed Adamem. Prawdopodobnie przez mój pomysł z zamianą składników kawy poniosę konsekwencję. Ale co mógłby mi zrobić? Może rozkażę wypić mi napar, po czym przygotować nowy. Och nie, to będzie straszne. Co ja biedna pocznę? Jak najszybciej ruszyłam w kierunku swojego pokoju, by nie spotkać mężczyzny. Kiedy już znalazłam się w pomieszczeniu, pomyślałam, że przecież Adam jako pierwszy punkt obierze właśnie to miejsce, więc otworzyłam drzwi, by ruszyć w poszukiwaniu kolejnej kryjówki. Ku mojemu zdziwieniu przede mną stanął nie kto inny jak Adam we własnej osobie. Spojrzał się na mnie wzrokiem pełnym złości, a ja uśmiechnęłam się szeroko. Postanowiłam udawać głupią i absolutnie nie dawać po sobie poznać, że domyślam się powodu jego wściekłości.
-Coś się stało? –zapytałam ze zdziwieniem w oczach.
On tylko spojrzał się na mnie srogo i wymierzył cios w policzek, od którego straciłam równowagę i wylądowałam na dosyć twardej podłodze. Adam przyklęknął obok mnie i wyciągnął filiżankę z gorącą kawą, którą oblał mój śnieżnobiały T-shirt. Wychodząc, kazał zrobić mi nowy napój, ale jednak tym razem nie pomylić mleka z cukrem. Gdy wstawałam, poczułam, że zaczyna kręcić mi się w głowie i powolnym krokiem usiadłam na łóżko. Kiedy dobre samopoczucie wróciło, postanowiłam zmienić koszulkę, ponieważ stara cała przemoczona była kawą. Zmartwiłam się, ponieważ nie wiedziałam, czy plamę będzie można łatwo usunąć z ubrania. Przebrałam się, po czym zanurzyłam bluzkę w wodzie z dodatkiem odplamiacza, po czym umyłam ręce. Włosy związałam w kucyk, a następnie podniosłam filiżankę, która znajdowała się na dywanie. Skierowałam się w stronę kuchni, by tym razem przygotować napój idealny, wprost ambrozję dla adamowego podniebienia. Ciepły kawowy napój z mlekiem, lecz bez cukru…
Powoli zbliżyłam się do gabinetu mężczyzny. Kiedy weszłam do pomieszczenia, postawiłam filiżankę na biurku, po czym uśmiechnęłam się przekornie.
-Mam nadzieję, że tym razem moja koszulka nie będzie mokra.
-Wyjdź stąd –burknął.
-Wedle życzenia.
Z całej siły trzepnęłam drzwiami i z przekleństwem na ustach schodziłam na dół, gdy usłyszałam donośny głos dochodzący zza moich pleców.
-Wróć się i zamknij drzwi jeszcze raz, tym razem tak, jak powinnaś zrobić to wcześniej.
Odwróciłam się do niego i podeszłam bliżej. W tej chwili staliśmy naprzeciwko siebie tak blisko, że czułam jego ciepły oddech na skórze. Jego wzrok wydawał się być bardziej hardy niż dotychczas, jednak nie złamało mnie to i bez żadnego wysiłku przez dłuższy czas wpatrywałam się w jego oczy. Sprawiałam wrażenie przejętej i przelęknionej, lecz prawda była inna. Jeśli Adam myśli, że jestem jego własnością i mam spełniać każdą zachciankę, to grubo się myli.
-Nie mam najmniejszego zamiaru –szepnęłam. –No co? Może mnie uderzysz? Bo oprócz tego nie potrafisz niczego innego.
-Ty… - mężczyzna podniósł rękę, a ja w tej samej chwili zacisnęłam powieki i szykowałam się na najgorsze, gdy w tej samej chwili usłyszeliśmy nieprawdopodobnie głośny krzyk.
-Adam! –głos należał do szefa, który szybkim krokiem pokonywał strome stopnie schodów. –Co ty robisz człowieku?
Odsunęłam się od mężczyzny i zbiegłam do pokoju udając przy tym, że zaistniała sytuacja bardzo mnie przeraziła. Kiedy leżałam na łóżku, nie mogłam opanować swojej radości. Ciekawe jaka kara spotka Adama. Miałam nadzieję, że tym razem szef również stanie po mojej stronie.
Układając plan zemsty na Adamie, czułam, jak moje powieki stają się coraz cięższe i powoli opadały.
Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Do pokoju wszedł Adam z Krzysztofem. Szybkim krokiem opuściłam łóżko, stanęłam naprzeciwko nich i poprawiłam włosy.
-Coś się stało? –zapytałam głosem pełnym zaskoczenia.
Krzysztof wyjaśnił, że Adam chciałby mnie za coś przeprosić. Kiedy szef opuścił pomieszczenie, Adam przez zęby wycedził „przepraszam”. Spełniając swój obowiązek, wyszedł. Zaistniała sytuacja była dla mnie czymś nowym i zupełnie dziwnym. Jednak pobyt w klubie nauczył mnie jednego: nie ufaj żadnemu facetowi. Zaufałam Marcinowi, że się stąd wydostanę. Okłamał mnie. To takie męskie...
~~~~~~
Drodzy Czytelnicy!
Pisząc każdy kolejny rozdział, piszę go dla Was.
Niestety od pewnego czasu tracę wenę oraz chęć do tworzenia.
Proszę o Waszą reakcję, komentarz lub inny sposób kontaktu, który zapewni mnie, że piszę nie tylko dla samej siebie.
Tracąc motywację i wenę, tracę także Was.
Neda L.