niedziela, 18 stycznia 2015

Kwiat na deszczu - rozdział V



W życiu każdego człowieka przychodzi moment, dosłownie kilka sekund, które wydają się trwać całą wieczność.
Nie spuszczałam oczu z Marcina, który co chwilę ciężko wzdychał. Milczałam w nadziei, że to on zacznie rozmowę. Chciałam, by tak było. Pragnęłam dowiedzieć się, skąd płacz u mężczyzny, który nie tak dawno podniósł rękę na nastolatkę. Nie rozumiałam, czym była spowodowana ta nagła zmiana nastroju. Kto podaje młodej dziewczynie alkohol, katując przedtem, by w efekcie końcowym rozpłakać się? Chciałam zadać Marcinowi wiele pytań, lecz bałam się jego odpowiedzi. Liczyłam się również z faktem, że nigdy nie odpowie.
-Dlaczego płaczesz? – niepewnie odezwałam się, próbując poskładać myśli w całość. Mężczyzna spojrzał się na mnie, by po chwili ukryć twarz w dłoniach. Szeptał coś, ale nie mogłam nic dosłyszeć. Delikatnie przybliżyłam się do niego, usiłując wsłuchać się w jego słowa. Prawie niedosłyszalnie powtarzał coś na wzór „odnalazłem”. Co odnalazł? Kogo odnalazł? Być może tylko się przesłyszałam. A jeśli nie? Ponownie zbliżyłam się do jego twarzy, by móc cokolwiek usłyszeć. Tym razem nic nie wypowiadał; zamilkł.
-Odpowiesz mi? –spytałam łagodnym głosem. Poczułam adrenalinę, która podsycała moją ciekawość zdobycia informacji. Byłam głodna wiedzy o przyczynie dziwnego zachowania człowieka, który siedział tuż obok mnie.
Po chwili Marcin odwrócił głowę ku mnie i uśmiechnął się lekko. Przeprosił mnie za krzywdy, które mi zadał i za wszystkie złe rzeczy, które kiedykolwiek dokonał. Mężczyzna ten coraz bardziej mnie zaskakiwał. Poznawałam jego dwa różne oblicza, jednak nadal nie mogłam stwierdzić, które z nich jest prawdziwe. Może tak naprawdę był człowiekiem bezlitosnym i próbował zmienić swój obraz w moich oczach? Prawdopodobnie nigdy nie dowiem się, jaki jest naprawdę. Nie wiem, czy wystarczyłoby mi na tyle odwagi, by zaznajomić się z nim. Marcin był dla mnie obcym, który kilkukrotnie zadał mi ból, lecz w tym momencie cierpiał. W jego oczach oprócz żalu nie było skruchy i uniżenia przed własną osobą.
-Proszę, powiedz co się dzieje! – po raz ostatni spróbowałam zacząć rozmowę. Nastawiłam się psychicznie na to, że jeśli nie odpowie – wyjdę. Nic i nikt mnie tu nie trzyma. Nie znam go i nie będę go wspierać w trudnych chwilach. Wiedziałam, że moje zachowanie jest egoistyczne, aczkolwiek racjonalne. Czemu miałabym pomagać osobie, która tak bardzo mnie skrzywdziła?
-Zbieżność naszych nazwisk nie jest przypadkowa – po kilku chwilach Marcin odezwał się ostrym jak brzytwa głosem. Ucieszyłam się, że zaczął mówić, ale po chwili mój entuzjazm zgasł.
-Skoro nie jest przypadkowa, to wyjaśnisz mi, co tu się do cholery dzieje?! – krzycząc, wstałam ze złości i energicznie wymachiwałam rękami.
Marcin nakazał mi usiąść, by spokojnie porozmawiać. Zaproponował mi kieliszek wódki, lecz gdy odmówiłam, sam go opróżnił. Gdy powtórzył czynność dwukrotnie, westchnął ciężko. Spojrzał się na mnie, po czym położył dłoń na moim kolanie. Automatycznie odsunęłam się, by nie był w stanie mnie dotknąć. Poprosiłam, żeby powiedział mi wszystko, co powinnam wiedzieć. Miałam złe przeczucie. Kiedy wspomniał wcześniej o nieprzypadkowej zbieżności nazwisk, poczułam się nieswojo. Wtedy zrozumiałam, że musimy mieć ze sobą coś wspólnego. W oczekiwaniu na satysfakcjonującą mnie odpowiedź układałam w głowię różne scenariusze, które nigdy nie miały się wydarzyć.
-Pamiętasz od kogo dostałaś srebrny łańcuszek z zawieszką w kształcie słońca? –spytał.
Jego pytanie bardzo mnie zdziwiło, szczerze mówiąc, zbiło mnie z tropu. Faktycznie, miałam taki naszyjnik, ale przechowuję go w szkatułce, która znajduje się na komodzie w sierocińcu. Skąd mógł o nim wiedzieć, skoro nigdy mnie w nim nie widział? Wydawało mi się, że mężczyzna wie o mnie więcej, niż przypuszczałam. Natomiast skąd miał informacje o wisiorku, skoro zakładam go bardzo rzadko? Być może kiedyś mnie już w nim widział… Przecież mógł kręcić się niedaleko bidula, w poszukiwaniu nowych aktorów do filmów dla dorosłych.
-Kalinko, znam Cię od urodzenia… -szepnął. Kim był? Zapewne nie Bogiem. Bóg nie krzywdzi ludzi, a on skrzywdził bardzo wiele istot. Nie rozumiałam do czego zmierza w swojej wypowiedzi. Czyżbym zaraz miała dowiedzieć się, kim tak naprawdę jestem? Skoro zna mnie od urodzenia, to musi wiedzieć jak trafiłam do domu dziecka. Nie ma innej możliwości. Jednak kim on mógłby dla mnie być? Ojcem? Prosiłam Boga w myślach, by się nim nie okazał. Nie chciałam być dzieckiem człowieka, który krzywdzi małe istotki, wciągając je w biznes pornograficzny. Nie mogłabym spojrzeć w lustro.
Marcin nagle stał się oazą spokoju, co również udzieliło się mi. Przestałam zadręczać się myślami, a skupiłam na najważniejszym –słuchałam opowieści mężczyzny. Z każdym jego słowem moje serce zaczynało bić mocniej, krew pulsowała w żyłach, a w głowie myśli błądziły wokół słuchanej historii.
Marcin umilkł. Byłam w szoku; nie spodziewałam się, że w miejscu tak obskurnym, w domu publicznym dowiem się najważniejszych szczegółów mojego życia.
-Kiedy się urodziłaś, mój młodszy brat Łukasz, pracował już w tym klubie. Był gówniarzem, który myślał, że świat leży u jego stóp. Kiedy miał dziewiętnaście lat, chciał się usamodzielnić. Pomogłem mu i załatwiłem pracę w klubie, w którym sam pracowałem od kilku lat. Na początku nie podobało mu się to, ale po kilku miesiącach przywykł do tego bagna… Kiedy poznał Anię Górską, twoją matkę, zakochał się do szaleństwa. Kiedy dowiedział się, że Ania jest w ciąży, chciał rzucić pracę i zająć się czymś porządnym. Poszedł do szefa i rozmawiał z nim o tym, ale ten zagroził mu, że jeśli odejdzie –zabiją dziecko i Ankę na jego oczach. Kilka miesięcy później urodziłaś się, a Łukasz stracił głowę. Tydzień po porodzie, ochrzciliśmy cię. Nie była to huczna ceremonia, na chrzcie obecni byli twoi rodzice, ja – jako ojciec chrzestny i Sylwia, siostra twojej matki. Tego samego dnia Ania i Łukasz podpisali papiery i oddali cię. Byli zbyt młodzi, by cię wychowywać… Chcieli zapewnić ci jak najlepszą przyszłość i bali się, że szef Łukasza cię skrzywdzi. Kiedy Ania żegnała się z tobą na zawsze, zdjęła swój naszyjnik i oddała go tobie.
Nastała krępująca cisza. Marcin kontynuował przez łzy.
-Kilka tygodni później twoi rodzice rozstali się. Od tamtego czasu nie mam kontaktu z Anią… A Łukasz? Wyjechał z Polski, czasem zadzwoni do rodziców, ale nie do mnie. Nienawidzi mnie za to, że zaproponowałem mu ten klub.
Poczułam jak moje serce pęka na milion drobnych kawałeczków. Mężczyzna podał mi chusteczki i uspokajał, ale nie potrafiłam opanować swoich uczuć. Gorzkie łzy płynęły po posiniaczonych policzkach. Zanosiłam się głośnym lamentem, bo nic innego mi nie pozostało. Marcin przytulił mnie, lecz odepchnęłam go z impetem. Wybiegłam z pokoju, a następnie wypadłam przez drzwi frontowe. Wyszłam z klubu jak najszybciej, zrobiłam kilka kroków i z bezsilności opadłam na ziemię. Skuliłam się i szlochałam, nie umiałam zapanować nad sobą. Czułam się jak zero, jak nic nie warta osoba. Rozpamiętywałam słowa Marcina i na nowo je interpretowałam. Zastanawiałam się, gdzie teraz są moi rodzice. Jak wyglądają, czy mają rodziny, piękne domy, dobrze płatne prace… Czy w świąteczne wieczory i moje urodziny pamiętają o mnie? A może całkowicie o mnie zapomnieli?
Nagle na ramieniu poczułam dotyk szorstkiej dłoni. Odwróciłam się i ujrzałam Marcina, który ukląkł obok mnie. W tamtej chwili nienawidziłam go. To przez niego trafiłam do bidula, to przez niego znalazłam się w klubie. Gdyby nie on, mój biologiczny ojciec nie dostałby pracy w klubie, a ja miałabym prawdziwy dom. Ten człowiek to potwór.
-Wydostanę Cię stąd –szepnął.
Chciałam mu uwierzyć. Jednak nie potrafiłam…

5 komentarzy:

  1. coraz ciekawiej się robi! czekam na dalsze części :3

    OdpowiedzUsuń
  2. crazywonderland18 stycznia 2015 14:33

    Zaskoczylas mnie. Spodziewalam sie zupelnie innego obrotu spraw. Ale robi sié coraz ciekawiej, nie moge doczekac sie kolejnej czesci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta pełen szacun rozkreca sie ciekawie, nie moge sie juz doczekac niedzieli dziewczyno nie da sie nic z tym zrobic????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie. Nie dam rady wstawiać 2 rozdziałów tygodniowo ze względu na szkołę.
      Pamiętajcie, że chętnie odpowiem na Wasze maile! :)
      Neda L.

      Usuń
  4. Super rozdział pod względem fabuły, ale jak już wcześniej pisałam, mogłabyś pisać trochę dłużej, bo na prawdę lekko się czyta i możnaby czytać 2 albo 3 razy dłuższe :)
    Pozdrawiam i zapraszam na swoje opowiadania ;)
    http://one-wing-angels.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń