Ciemność zalewała klub od kilku minut. Słyszałam rozmowy
klientów, którzy krzątali się, by odnaleźć swoje płaszcze w ciemnościach. Ktoś
wyjął telefon, by uruchomić aplikację latarki i słabo rozświetlić
pomieszczenie. Szef wezwał już pogotowie energetyczne, ponieważ sam nie
potrafił poradzić sobie z tym problemem.
Biłam się z myślami. Chciałam jak najszybciej uciec z
miejsca, które przysporzyło mi wiele problemów i bólu – tego fizycznego, jak i
psychicznego. Pragnęłam znaleźć się jak najdalej od ludzi, z którymi musiałam
pracować. Kilkadziesiąt godzin w klubie doprowadziło mnie do ruiny. Stałam się
wrakiem człowieka. Teraz nie istniała Kalina sprzed tygodnia. Ta radosna
dziewczyna z aspiracjami zmieniła się w Samantę. Z dawnej odwagi nie pozostało
już nic. Moje serce pękało z przerażania i strachu przed kolejnymi
doświadczeniami o godzinami spędzonymi w miejscu, w którym aktualnie się
znajdowałam. Będąc kruchą dziewczyną, nie potrafiłam zebrać się i pokazać, że
umiem zawalczyć o swoje. To, że nie mam prawdziwej, kochającej się rodziny to
nie powód, by chować głowę w piasek. Powinnam znaleźć w sobie motywację, siłę,
która poprowadziłaby mnie na sam szczyt. Jednak w tym momencie nie potrafiłam
zadbać o siebie i swoją przyszłość.
Jeśli tutaj zostanę, oni mnie zniszczą. Na zawsze
pozostanę Samantą – tanią striptizerką, która jest tworem mężczyzny, który
wykorzystuje małe dzieci. Nie pozwolę zrobić z siebie nic nie wartej osoby.
Znam swoją wartość i zawalczę o siebie. Tak. Nic innego mi nie pozostaje. Muszę
jak najszybciej stąd uciec.
Poczułam przypływ adrenaliny. Wystawiłam ręce przed
siebie i po omacku próbowałam trafić do wyjścia. Często potykałam się o krzesła
czy stoliki, jednak to nie zmniejszyło pragnienia o wolności. Szłam powoli,
każdy ruch był przemyślany i zamierzony. Delikatnie stawiałam stopy na
podłodze, by przez przypadek nie wpaść na jakiś przedmiot. Palce prawej dłoni
namierzyły klamkę drzwi wejściowych. Chwyciłam ją i powoli nacisnęłam.
Pociągnęłam drzwi, a moim oczom ukazały się lampy uliczne, do nozdrzy dostał
się zapach spalin samochodowych, a twarz owiał lekki wiatr. Nie spiesząc się,
zrobiłam krok do przodu. Rozejrzałam się, lecz nie zobaczyłam nikogo, kto
uniemożliwiłby mi ucieczkę. Byłam pewna, że tym razem mi się uda. Wyszłam przed
budynek, zostawiając uchylone drzwi. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się
wolnością. Rozłożyłam ręce, wyobrażając sobie, że jestem ptakiem, który właśnie
odzyskał skrzydła i znów może cieszyć się niezależnością.
Nagle poczułam zimny dotyk na ramionach. Odwróciłam się i
ujrzałam Marcina, mężczyznę, który sprowadził mnie do klubu. W jednej dłoni
trzymał papierosa, w drugiej zaś moją rękę. Ściskał ją coraz mocniej, ból
stawał się coraz silniejszy. Marcin spojrzał mi się w oczy, wypuścił dym ze
swoich ust i skierował papierosa w kierunku mojej ręki. Niespodziewanie
docisnął go do niej, głośno się śmiejąc. Oprócz krzyku nie pozostało mi nic
innego. Po kilku sekundach znów rozkoszował się tytoniem, lecz tym razem
niedopałek rzucił na ulicę i przydeptał go. Wolną dłonią chwycił mnie za włosy
i przyciągnął do swojej twarzy. Czułam jego oddech, nigdy nie byłam tak blisko
niego.
-Zniszczę cię dziewczynko –wycedził przez zęby i plunął
mi w twarz.
Popchnął mnie z takim impetem, że straciłam równowagę i
przewróciłam się. Poczułam przeszywający ból w prawej ręce. Jednak to nie było
w tym momencie najważniejsze. Mężczyzna zbliżył się do mnie, przyklęknął, a
następnie wstał. Wiedziałam, że nie dam rady wstać. Ręka uniemożliwiała mi
obronę przed oprawcą. Zobaczyłam, że Marcin odwraca się, lecz następnie
wykonuje szybki obrót i ze wściekłością w oczach zaczyna mnie kopać. Czułam
uderzenia na żebrach, udach, ramionach… Kopał na oślep. Przykucnął, spojrzał
się na mnie, a następnie wymierzył mi kilka ciosów w twarz. Gdybym znajdowała
się w innej sytuacji, doceniłabym jego prawy sierpowy. Jednak teraz, gdy
leżałam cała obolała na ziemi, pragnęłam umrzeć. Koszmar, który
przechodziłam, nie miał końca. Mężczyzna
chwycił za moje długie, kasztanowe włosy i ciągnął je. Ciągnął je tak mocno, że
sporo z nich zostało w jego garści. Nie krzyczałam, wiedziałam, że to rozłości
go jeszcze bardziej. Nie chciałam bardziej się narazić. Pragnęłam, aby już
przestał. Pragnęłam umrzeć.
Marcin przestał na chwilę zadawać mi ból. Zaśmiał się
głośno, po czym użył wielu negatywnych epitetów skierowanych w moją osobę.
Mężczyzna powoli tracił siły. Uderzał mnie coraz słabiej.
Czułam, że z nozdrzy wydobywa się czerwona ciecz o metalicznym smaku. Krew
spływała strużkami po ustach, szyi i całym dekolcie. W myślach błagałam
oprawcę, by skończył moje cierpienie. Lecz on mimo braku siły, nadal
kontynuował to, co zaczął.
-Ciesz się, że żyjesz –szemrał mi do ucha swoim ochrypłym
głosem.
Chciałam odpowiedzieć, że wolałabym umrzeć niż
przechodzić przez męki, które mi zadał. Lecz brakowało mi siły, by powiedzieć
cokolwiek.
Chwilę później szarpnął mnie za rękę, tak, bym mogła
wstać. Zaprowadził mnie do małego pokoju w kolorze khaki, w którym dominowała
woń alkoholu i tytoniu. Rozkazał usiąść na skórzanej kanapie, a do ręki wetknął
mi kieliszek wódki z sokiem. Sam rozsiadł się w fotelu naprzeciw mnie.
-Pij do dna –zachęcił szyderczo. Nie wiedziałam jaki ma w
tym cel. Najpierw mnie katuje, by po chwili poczęstować alkoholem.
Zauważył, że nie chce połknąć wysokoprocentowego napoju.
Jednym ruchem ręki machinalnie dołożył kieliszek do ust i przechylił go. W
ustach poczułam gorycz, którą złamał smak jabłka. Przełknęłam palący w gardło
płyn. Skrzywiłam się, a Marcin podał mi szklankę soku, bym pozbyła się niechcianego smaku.
-Wiem kim jesteś i czym się zajmujesz –po chwili
milczenia odważyłam się zabrać głos.
Mężczyzna zaśmiał się, po czym usiadł koło mnie na sofie.
Delikatnie musnął palcami moje odsłonięte kolano, a następnie poklepał je i
westchnął. Wspomniał o filmach, do których angażuje małe sierotki. Nie
dowiedziałam się niczego, co zwróciłoby moją uwagę. Kiedy cisza ogarnęła
pomieszczenie, Marcin chrapliwe zapytał się o moją historię. Nie rozumiałam
tego człowieka. Pytał się o przebieg mojego życia, podczas gdy kilkanaście
minut temu kopał mnie i bił. Bojąc się jednak tamtych doświadczeń,
opowiedziałam mu w kilku zdaniach o sobie.
-Kalina Olszewska –zaczęłam niepewnie. – Od urodzenia,
czyli siedemnastu lat, mieszkam w domu dziecka. Nic nie wiem o swoich rodzicach,
nie wiem nawet jak mają na imię. Opiekunka powiedziała mi kiedyś, że oboje
żyją, lecz oddali mnie ze względu na to, że byli bardzo młodzi i nie mogli
zapewnić mi odpowiednich warunków…
Przerwałam, ponieważ nie byłam w stanie dłużej wspominać
na głos tego, co raniło moją duszę od samego początku istnienia. Pogodziłam się
z faktem, że nie mam normalnego domu. Pogodziłam się z tym, że jestem sama i
nie mogę liczyć na niczyje wsparcie. Jednak nadal nie mogę pogodzić się, że moi
żyjący rodzice nigdy się ze mną nie kontaktowali... Wiem, że musiało być im trudno, gdy mnie oddawali. Lecz może przez
cały czas byłam okłamywana, a moim rodzicielom było na rękę, że mnie już z nimi
nie ma? Prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiem. Nadal chcę wierzyć, że bardzo
mnie kochali i nigdy nie chcieli wyrzucić mnie ze swojego życia.
-Kiedy się urodziłaś? –Marcin spytał prawie
niedosłyszalnie.
-21 marca, w pierwszy dzień wiosny –uśmiechnęłam się, po
czym dodałam –Małgorzata, moja opiekunka, powiedziała kiedyś, że rodzice dali
mi imię pochodzące od kwiatka, by symbolizowało dzień moich urodzin.
Mężczyzna ukrył w twarz w dłoniach, a jego oddech
przyspieszył. Chciałam zapytać się go, czy wszystko w porządku, lecz nie
mogłam. Co chwilę pojawiała się wizja katującego mnie człowieka, który
doprowadził mnie do błagania o śmierć.
Spojrzał się na mnie oczami pełnymi bólu i łez.
~~~~~~~~~~
Tak jak obiecywałam - kolejne rozdziały będą pojawiały się w każdą niedzielę!
Zachęcam do komentowania, ponieważ to daję motywację do dalszego pisania.
Zapraszam do kontaktu mailowego! Więcej informacji znajdziecie na moim profilu Google+ :)
Neda L.
super rozdział! czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńŚwietne <3 już dalej, jak możesz najszybciej! :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie mogę sobie wyobrazić takiego brutala, który nagle zaczyna płakać. Rozdział bardzo ciekawy, ale krótki. Czekam na następny! :D
OdpowiedzUsuńZapraszam też do siebie : http://one-wing-angels.blogspot.com/ , :D
Tej musisz chociaz dodac 2 razy w tygodniu no wes nie rób tego swoim fanom, a apropo masz ask? I wgl dwietna historia!
OdpowiedzUsuńJak zwykle genialny! Chociaż mógłby być trochę dłuższy... Ale nie będę wybrzydzać. Z niecierpliwością czekam na kolejną niedziele!
OdpowiedzUsuń