Poczułam jak ktoś potrząsa moimi ramionami. Otworzyłam
oczy i ujrzałam mężczyznę, który najprawdopodobniej mnie porwał. Chwycił mnie
za rękę i wyciągnął z samochodu. Nie odzywał się do mnie, co jakiś czas burknął pod nosem jakieś przekleństwo. Prowadził mnie
do lokalu, w którego oknie paliła się mała czerwona lampka, na którą narzucona
była chusta. Mężczyzna wyjął mosiężny klucz z prawej kieszeni swojej czarnej
marynarki, włożył go do zamka drewnianych drzwi i przekręcił go. Gdy otwierał
drzwi, dało się wyczuć zapach wydobywający się z pomieszczenia. Przypominał
on woń goździków, wanilii i pomarańczy.
Nieznajomy wepchnął mnie do środka budynku i zaciągnął w prawą stronę wielkiego
korytarza. Nie wiedziałam, gdzie się znajduję. Serce biło mi coraz szybciej,
nogi odmawiały posłuszeństwa a oczy zapełniły się słonymi łzami. Do głowy
przyszła mi pewna myśl… Delikatnie wyciągnęłam swoją rękę z jego dłoni i
pobiegłam w kierunku drzwi. Niestety, nie udało mi się dobiec do celu. Poczułam
ból w plecach, po czym upadłam na ziemię. To ON uderzył mnie twardym
przedmiotem, który uniemożliwił mi ucieczkę. Z niemożności wstania przez
okrutny ból pleców byłam zdana na pomoc oprawcy. Mężczyzna podszedł bliżej i
spojrzał się na mnie. Liczyłam, że wyciągnie dłoń ku mnie, bym mogła wstać.
Jednak on z całej siły kopnął mnie w brzuch. Krzyknęłam, tylko tyle mogłam
zrobić. Kiedy próbowałam pozbierać się z ziemi, znów poczułam jego stopę na
moim ciele. Przestałam liczyć ilość wymierzonych mi ciosów. Poczułam jedynie
gwałtowne szarpnięcie w ramionach. Mężczyzna trzymał mnie w pasie, podczas gdy
do nas podchodził prawdopodobnie jego znajomy. Nieznajomy ubrany był w białą
koszulę i grafitowe spodnie. Stanął on naprzeciwko mnie i spojrzał na mnie.
Jego piwne oczy nie wyrażały żadnych emocji. Nie mówiły nic, nie pokazywały
duszy. Uśmiechnął się lekko i zimnymi dłońmi dotknął moich ust. Ku mojemu
zdziwieniu, pocałował mnie.
-Nie wygląda na sześć lat, ale ma słodkie usta –rzekł
zimnym głosem spoglądając się na mojego oprawcę. –Miałeś wziąć dziecko!
-Rzuciła się na mnie! –krzyknął i wbił mi palce w żebra,
jęknęłam cichutko. –Już miałem małą, ale znalazła się pieprzona bohaterka,
która „uratowała bezbronne dziecko z rąk oprawcy” –powiedział to z jadem w
głosie. – Dziewczyna przyda się do klubu.
O czym oni mówią? – pomyślałam. Serce biło mi coraz
szybciej, a dłonie stawały się coraz zimniejsze. Byłam przerażona rozmową
mężczyzn. Poczułam, że moje życie zależy od nich.
-Kogo weźmiemy do filmu? –zapytał człowiek, który nie tak
dawno przyłożył swoje zimne usta do moich.
-Jutro przejadę się po sierocińcach i wypatrzę jakiegoś
bachora –oprawca spojrzał się na mnie i z miną pokerzysty wycedził słowa ostre
jak żyletki –kto będzie przejmował się niczyimi dzieciakami?
Panowie zaśmiali się. Łzy zapełniły moje oczy, oddech
stawał się coraz szybszy. Nikt przedtem nie zadał mi tak wielkiego bólu
słowami. To, że mnie kopał i bił to nic w porównaniu do cierpienia, które zadał
mi poprzez jedną krótką wypowiedź.
-Idziemy – usłyszałam i poczułam, jak ktoś popycha mnie
do przodu i ściska w ramieniu tak, bym nie miała okazji do ucieczki. Tym razem
poddałam się i nie walczyłam. Słowa,
które wypowiedział mężczyzna w garniturze zraniły mnie do szpiku kości.
Znienawidziłam go. Poczułam do niego odrazę, nie mogłam już spojrzeć mu w oczy.
Nikt nie skrzywdził mnie tak bardzo jak zrobił to on. Miałam ochotę rzucić się
na niego z pięściami, spoliczkować go, by wiedział, że nie wypowiada się takich
słów.
Weszliśmy do pokoju o czerwonych ścianach, w którym
unosiła się woń dymu papierosowego oraz alkoholu. Na dwóch skórzanych kanapach
siedziały młode kobiety ubrane w kuse spódniczki oraz koronkowe staniki. Gdy
przekroczyliśmy próg, chichot oraz rozmowy kobiet przerodziły się w niebywałą
ciszę. Każda z nich spuściła oczy i zachowywała się potulnie jak baranek.
-Przedstawiam wam nową koleżankę –głośno ogłosił
nieznajomy. –Samanta będzie pracowała na zmywaku.
Wśród kobiet powstało
poruszenie, a cichą wymianą zdań nie było końca. Mężczyzna jednak nie
zareagował, lecz wtopił swoje srogie spojrzenia na punkt za mną.
-Ale ja nie jestem Saman… -przyłożył mi palec do ust, co
znaczyło, że muszę jak najszybciej przestać mówić. Jednak nie zastosowałam się
do tego i powiedziałam – Będę pracować na zmywaku? Tutaj chyba nie ma kuchni…
On zaśmiał się jedynie i nic nie odpowiedział. Ujął moją
dłoń i odwrócił mnie o 180 stopni. Wtedy
zobaczyłam metalową rurę do striptizu.
-A oto twój zmywak.
Genialny rozdział! Nie mogę się doczekać kolejnych :*
OdpowiedzUsuńSuper! Kiedy następny??
OdpowiedzUsuńW środę :) Natomiast kolejne rozdziały będą ukazywały się w każdą niedzielę, tak, by wszyscy na spokojnie mogli je przeczytać.
UsuńNeda L.
Ciekawie sie zaczyna. Czuje ze bedzie sie dzialo. Czekam na nastepny. Duzo weny zycze. C;
OdpowiedzUsuńbonka
Kurcze wkoncu natrafilam na naprawde fajne opowiadanie cos inego niz tylko milosc zobaczymy co z tego bedziw ale fajnie sie zapowiada powodzenia
OdpowiedzUsuńA ile ona ma lat
OdpowiedzUsuńCudowny! Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału ;) /Zuza
OdpowiedzUsuńCzemu co niedziele?. Nie wytrzymam. Chociaz 2 razy w tygodniu proszeeeeeee!
OdpowiedzUsuńCiężko będzie mi wygospodarować czas na pisanie dwóch rozdziałów w tygodniu, ponieważ od drugiego semestru zaczynam się uczyć (noworoczne postanowienie) :) Do tego mam sporo zajęć pozalekcyjnych i wyrobienie się z nauką to już sztuka :D
UsuńNeda L.